poniedziałek, 18 lutego 2013

Po Zakopiańskim odpoczynku

Witam Was po mojej kilkudniowej nieobecności spowodowanej moim wyjazdem do Zakopanego na krótkie ferie:) 
Wróciłam wypoczęta i z głową pełną nowych pomysłów na ubrania! W tym poście postanowiłam pokazać Wam kilka moich ostatnich dzieł, bo już nowe ustawiają się w kolejkę do fotografowania:) Jeszcze tylko pochwalę się Wam moim Walentynkowym Zakopiańskim prezentem. Jak Wam się podoba?
A teraz kolej na moje ostatnio (jeszcze przed wyjazdem) uszyte i przerobione ubrania:)  Któregoś dnia udałam się do SH i w głowie miałam całą listę ubrań, które chciałabym tam wyszperać. I o dziwo udało się!!! Jako pierwszą upolowałam fioletową marynarkę, o fasonie takim jaki widziałam w MOHITO i w dodatku z tego samego materiału. Jedyną "wadą" był rozmiar- XL. Ehh... ale co tam. postanowiłam z XL zrobić XS :D Niestety nie mam zdjęć marynarki w oryginale i w trakcie przeróbki (wtedy jeszcze nie myślałam o blogu). Odprułam podszewkę i rękawy, potem przycięłam tu i ówdzie i pozszywałam wszystko do kupy:) i tak prezentuje się efekt końcowy:
Bluzka, którą na szybko założyłam nieco odejmuje uroku:(

Tego samego dnia kupiłam także 3 bluzeczki, które na pewno zobaczycie w jakiejś  mojej wiosennej kompozycji:)

A teraz odrobina baroku, czyli żakardowa spódniczka uszyta z obrusu z sh za 5 zł:) Szybko ją uszyłam, bo opiera się na gumce wciągniętej w pasie.
Połączyłam ją z bluzeczką z dzianiny punto z poprzedniego posta i kołnierzykiem z Allegro:)

Od jakiegoś czasu chorowałam na pepitkę:) Bardzo chciałam mieć coś o tej fakturze, ale nigdzie nie mogłam dostać interesującego mnie materiału, a na All były trochę za drogie:( No i oczywiście po raz kolejny SH mnie nie zawiódł:) Poszłam i "upiekłam 2 pieczenie na 1 ogniu":) Kupiłam ogromną koszulę w pepitkę i mega czarną spódnicę. Od razu zaczęłam zwężać koszulę, a że już przerobiłam ich kilka to poszło mi szybko. Materiał ze spódnicy miałam wykorzystać na typową bandażową tubę. Na początku i taka była. Gdy już sprzatałam resztki materiału, które mi zostały, wpadła na pomysł, żeby z dołu spódnicy uszyć baskinkę. Wyrównałam pasek materiału i wszyłam gumkę, dzięki ktorej powstała mała świetnie układająca się falbanka. I tak oto mam 2 spódnce w 1, z i bez baskinki. 
Połączyłam spódnczkę z koszulą w pepitkę.
Bardzo jestem zadowolona z tego przerobionego zestawu:) - przepraszam tylko za trochę niewyraźne zdjęcia:(

 
i bez baskinki:)
Na koniec chciałam Wam pokazać bardzo prosta przeróbkę bluzki też z SH. Przeróbka polegała na obcięciu rękawów, podłożeniu brzegów i lekkim zwężeniu:) 

PRZED
PO
I jeszcze może pokażę Wam mój kołnierzyk. Wiem, że jest ich wszedzie pełno, ale mi się podobają. Dlatego też postanowiłam zrobic swój. Sama narysowałam szablon. Potrzebowałam tylko arkusz filcu, taśmę z cekinami, kawałek tasiemki i przybory do szycia:)
Mam nadzieję, że podoba Wam się mój zbiór przeróbek:) Zapraszam do komentowania i oglądania pozostałych postów:)

sobota, 9 lutego 2013

Eko skórka:)

Niedawno wszędzie było pełno spódniczek z ekologicznej bądź naturalnej skóry. Różne fasony i odcienie. Postanowiłam spróbować swoich sił i zmierzyć się z eko skórką. Kupiłam 0,5 m w sklepie z takninami. Chciałam uszyć taką rozkloszowaną ze złotym zipem z tyłu. Jednak w mojej okolicy nigdzie nie mogłam dostać specjalnej stopki:( dlatego musiałam zadowolić się marszczeniem na gumce. W sumie to nie wyszło aż tak źle. Do tego dołączyłam zwykłą podszewkę. Dołu spódniczki nie musiałam podwijać, bo materiał się nie strzępił. Wykończyłam tylko dół podszewki, bo te oczywiście lubią wydobywać z siebie przeróżne nitki;) Na moją spódniczkę wybrałam czarną skórkę  w "dziurki", dlatego wygląda jak ażurkowa:) Na zdjęciu połączyłam ją z bluzeczką, która jest też moim DIY:) to sweterkowa bluzeczka znaleziona gdzieś na strychu. Chyba należała do mojej mamy albo babci. Uwielbiam takie perełki:) Wymoczyłam ją w wybielaczu żeby pozbyć oznak minionego czasu. A gdzie niegdzie doszyłam malutkie perełki. I jak Wam się podoba?
(zdjęcie z serii tych "za mgłą") =)

piątek, 8 lutego 2013

Moja XXl przeróbka


Witam! znów się nie wyspałam:( ale postanowiłam nie marnować czasu tylko coś napisać;) dzisiaj chciałam Wam pokazać moje przeróbki z rozmiarku XXL na moje XS. Niestety w niektórych sklepach wciąż mają tylko standardowe S,M,L itp. Dlatego też często muszę coś skracać, zwężać, przeszywać. W sumie to dlatego zdecydowałam się kupić maszynę;) jednak gdy mam wydać około 100 zł i jeszcze przerabiać to czuje się trochę zniechęcona. Zdecydowanie wolę kupować coś w SH i tworzyć z niczego coś pięknego i na czasie;) Kupuję też ubrania na szfa.pl, choć i tam ostatnio ceny są dość wygórowane. Udało mi się upolować u jednej szafiarki panterkową koszulę, oczywiście w rozmiarze DUŻYM za 5 zł:) ale że spodobała mi się u niej jeszcze sukieneczka z New Look`a za bodajże 8 zł, to miałam tańszą przesyłkę:) Gdy przyszła paczka koszula okazała się naprawdę ogromna! A wyglądała tak:
Nie dość, że była za szeroka, to i za długa no i miała za szerokie rękawy. Najpierw odcięłam rękawy, zwęziłam boki, potem o dziwo przyfastrygowałam już zwężone rękawy i na koniec wszystko razem zszyłam. Obrzuciłam też szwy, żeby się nie strzepiły. Została mi tylko długość. I tu miałam dylemat... Skracać czy zostawić dłuższą. Pierwszego dnia miała być dłuższa, ale wczoraj jak siadłam do maszyny to postanowiłam ją jednak skrócić. Tyle że nie zaznaczyłam sobie długości i się pomyliłam. bo zamiast obciąć za ostatnim guzikiem  to ja obciełam przed. No i po podłożeniu szwów wyszła taka na styk;p ale myślę, że i tak jak na koszulę za 5 zł prezentuje się całkiem całkiem:)
lepsze byłyby czarne spodnie;) najbardziej chyba podoba mi się w połączeniu z futrzakiem ze Stradivariusa



Zaczęłam także przerabiać spódniczkę w pepitkę, którą upolowałam w SH w rozmiarze 52:) tak się prezentuje:
zależało mi żeby zachować ozdobne czarne a`la kieszonki dlatego nie będzie mega dopasowana. Jednak moja praca staneła na takim etapie, bo już nie miałam siły na więcej.
Postaram się ją szybko dokończyć i przedstawić "pepitkową" stylizację.

















Pozdrawiam i zachęcam do komentowania!

czwartek, 7 lutego 2013

Moje "uszytki" ;)


              Witam Was po aż 5-dniowej nieobecności:( aż mi wstyd, że założyłam blog i tak się obijam;p ale oczywiście napotkałam na swojej drodze problem w postaci braku "fotografa", który to z cierpliwością uwieczniłby moje wypociny:) Ale dzisiaj udało mi się namówić moją siostrę, aby znalazła choć chwilę dla mnie. Oczywiście szybko się znudziła, a pod koniec zamazała obiektyw aparatu swoimi paluszkami i kilka zdjęć jest jakby "za mgłą". Efekty specjalne bez żadnej ingerencji PhotoShop`a :D Zdjęcia też robione była pod różnym kątem, dlatego musiałam je trochę poprzycinać i sprawiają wrażenie krzywych;) obiecuje następnym razem się poprawić!  Udało mi się zrobić zdjęcia tylko najnowszym moim "uszytkom" i jest to kropla w morzu tego, co już udało mi się stworzyć. Ale myślę, że dobre i tyle na początek! Postaram się systematycznie dodawać posty z coraz to nowymi zdjęciami moich ciuszków, a Was proszę o komentarze, czy w ogóle moja "działalność" ma sens;)


              Jakiś czas temu chodząc po galerii zauważyłam na sklepowych półkach już typowo wiosenne ubrania i stylizacje! W oczy rzuciła mi się paleta barw pastelowych!!! Uwielbiam takie kolorki, choć i te żywe wcale nie są gorsze.
Moja skrzyneczka na szyciowe drobiazgi dysponuje już wiosennymi kolorkami:)
 Po powrocie do domu postanowiłam przejrzeć moją szafę i zobaczyć co takiego ona kryje. Oczywiście pełna, aż po brzegi (niestety muszę ją dzielić z moim  Kochanym Mężem ;(] ). Zabrałam się więc za porządki. Gdy już wszystko poukładałam doszłam do wniosku, że w porównaniu do całego mnóstwa spódniczek, stanowczo brak mi bluzek:( Postanowiłam udać się do mojego ulubionego sklepu z tkaninami i zaradzić coś na ten problem. Jednak nigdy w życiu nie uszyłam żadnej bluzki:( Mając już 3 sztuki po 0,5 m materiału w domu (szczerze to nawet nie wiedziałam jaką ilość mam kupić, więc stwierdziłam, że nie będzie mi szkoda takiej ilości jakby coś wyrzucić), przejrzałam całą moją kolekcję Burdy i nic tam ciekawego nie znalazłam. Jak było coś fajnego to nawet po przeczytaniu opisu nie wiedziałam jak się mam za to zabrać. I wtedy przypomniał mi się wykrój mojej sukienki z 1 posta. Wykorzystując szablon samej góry bez rękawów (musiałam zrobić sobie podkroje do nich) powstały 3 bluzeczki na "jedno kopyto" :D 2 z dzianiny punto, a jedna z jerseyu. Pomimo, że mają ten sam krój każda wygląda inaczej w zależności od dobranych dodatków. Ale najlepiej będzie jak sami ocenicie:) 
A oto moje propozycje podania:

1. Szmaragdową zestawiłam z bandażową spódniczką Tally Weijl i pozłacanym flakonikiem na perfumy na łańcuszku.

2. A`la miętową uszyłam specjalnie do żakieciku, który niedawno zakupiłam na szafa.pl. Do tego pudrowe rurki, które też są po moich przeróbkach:)
dodałam do niej też naszyjnik kupiony na wyprzedaży za chyba 15 zł;p
3.Ostatnia w kolorze śmietankowym z dzianiny punto ma kilka odsłon:) tak jak pozostałe może być bez dodatków, ale też uszyłam do niej 2 kołnierzyki. Nie wyszły może w 100% idealnie, no ale są:) i fatalnie myślę, że też się nie prezentują;)
pierwszy powstał z mieniącego się na złoto materiału
i drugi perełkowy;) 




Mam nadzieję, że choć trochę Wam się podobają moje 3 odsłony tego samego modelu;) bluzeczki są bardzo wygodne i myślę, że można je wykorzystać do wielu stylizacji. Postaram się jak najszybciej znów Wam coś pokazać i zachęcam do zostawiania komentarzy:) Pozdrawiam!

sobota, 2 lutego 2013


Mam na imię Kasia. Mam 21 lat. Jestem studentka fizjoterapii:) Gdy byłam małą dziewczynką szyłam ubranka dla swoich lalek:) jakiś rok temu postanowiłam sobie kupić maszynę do szycia. Noszę mały rozmiar ubrań i większość sklepowych rzeczy jest na mnie za duża:( dlatego tez postanowiłam coś z tym zrobić. Nie mam żadnego profesjonalnego doświadczenia w szyciu:) Szyje, bo to kocham robić! Gdy kupiłam maszynę to nawet nie umiałam nitki dobrze nawlec:) poprosiłam mamę o odrobię pomocy, gdyż ona miała styczność w swoim życiu z maszyną:) I tak się zaczęło! Pierwszą rzeczą jaką uszyłam była bandażowa spódniczka ze starych jeansów i nawet miała złoty zip z tyłu;) Teraz ciągle się uczę czegoś nowego. Kupuję systematyczne Burdę, próbuje sama tworzyć jakieś swoje wykroje, ale chyba najbardziej lubię przerabiać ubrania znalezione gdzieś na strychu lub kupione w Second Hendach. Szukając inspiracji natknęłam się na wiele blogów prowadzonych również przez krawcowe-amatorki. Postanowiłam więc i ja stworzyć swojego bloga i dzielić się moimi pomysłami i małymi dziełami!!!

Na początek moja sukienka uszyta z wykroju z Burdy 121 11/2012 w wersji dzianinkowej:) 
Zdjęcia robione na szybko przed świątecznym obiadem, dlatego też nie zdążyłam znaleźć stosownych bucików;)
Zapraszam do komentowania:)